FIKCJA  MNIE NUDZI
        Piszemy Wspomnienia

wtorek, 23 kwietnia 2024

FIKCJA MNIE NUDZI

Czy któryś autor, niezadowolony ze zmian w tekście, zabrał rękopis i trzasnął drzwiami?



Nie słyszałam o czymś takim. To byli przeważnie „naturszczycy”, którym bardzo zależało na wydaniu książki. Dzięki niej mogli poczuć się zawodowymi pisarzami: otrzymywali honorarium, organizowano im spotkania autorskie, ich książki – wydawane w nakładzie pięciu, dziesięciu tysięcy egzemplarzy – pojawiały się na półkach księgarń obok pozycji znanych autorów. Niektórzy z nich doceniali wysiłek redaktora. Dwa razy spotkałam się nawet z propozycją łapówki: - Pani tak się namęczyła, możemy o tym porozmawiać.



Mówi Pani o „naturszczykach”. Przecież „Czytelnik” wydawał wspomnienia znanych pisarzy.



Tak, ale one przechodziły nie przez „pamiętniki”, lecz redakcję polską.



Dziś w wydawnictwach nie ma redakcji pamiętników zwykłych ludzi, a w księgarniach próżno szukać zbiorów pamiętników inżynierów, chłopów, nauczycieli, lekarzy...



Szkoda. Od dawna jestem wielką miłośniczką listów, dzienników, pamiętników. Fikcja mnie nudzi. Każdy pamiętnik to obraz czyjegoś życia, które upłynęło, a także obraz zmieniającego się świata. Ale teraz ludzie nie są tego ciekawi. Młodzieży wspomnienia nic nie obchodzą, bo są przestarzałe. Zresztą książki też stają się przestarzałe. Minister Zdrojewski opowiadał, że chciał, aby mu zrobiono zdjęcie z książką. Fotograf pokręcił głową: - Książka nikogo nie interesuje.



A jednak „Dzienniki” Pani ojca wywołały duże zainteresowanie. Nie była Pani surową redaktorką, niczego nie cenzurowała.



Nie uznaję wydawania fragmentów dzienników. One więcej mówią nie o autorze, lecz guście tego, kto dokonuje wyboru. Postanowiłyśmy z siostrą, że albo wydamy wszystko, albo jeszcze poczekamy. Ale od śmierci ojca minęło trzydzieści lat, a ja robię się coraz starsza, więc zgodziłam się na wydanie.



Kiedy po raz pierwszy przeczytała Pani dziennik ojca?



Kilka lat temu, gdy zaczęły się przygotowywania do jego wydania. On cały czas leżał w Stawisku. Nie przyszło mi do głowy, by go wcześniej czytać. Dziennik matki także przeczytałam dopiero, gdy szykowałam go do druku. To nie było tak, że rzucałam się i czytałam z wypiekami – co też tam jest napisane. To był dziennik ojca, do użytku ojca. Człowiek dobrze wychowany nie podsłuchuje pod drzwiami i nie czyta cudzych listów.



Wróćmy do pamiętników – co Pani w nich ceni najbardziej?



Szczerość. Wydaje mi się, że prawie zawsze można odróżnić, które pamiętniki są prawdziwe, a które upiększone. W pisaniu trzeba być szczerym i uczciwym. Pisać to, co się samemu przeżyło. To wcale nie jest łatwe, bo nie zawsze potrafimy odróżnić to, co zapamiętaliśmy sami od tego, co opowiadali nam inni. Autentyczne wspomnienia mieszają się z wtórną pamięcią.



To ma znaczenie?



Dla czytelnika chyba niewielkie, ale dla autora – tak. Wciąż się zastanawiam, czy coś, co wspominam, sama widziałam lub przeżyłam, czy też jedynie zapamiętałam z opowiadań rodziców.





Na co pamiętnikarz powinien zwrócić jeszcze uwagę?



Praktyczna uwaga - nie piszmy źle o ludziach. Lepiej ich pomińmy.



A dobrym ludziom nie szczędźmy słów?



Nie tylko dobrym, ale i ciekawym. Stawisko miało szczęście do nieprawdopodobnej liczby dziwnych, a przez to ciekawych ludzi. Zauważyłam, że najdziwniejsi ludzie pochodzili z Kresów. Przez Stawisko przewinęło się mnóstwo dziwadeł. „Regularni” nie są ciekawi. Nie spotkałam ciekawych ludzi z Wielkopolski.




« poprzednia1234następna »


Piszemy wspomnienia poradnik - Ewa Pilawska

Sonda

Czy Twoje wspomnienia są (byłyby) chętnie czytane i troskliwie przechowywane przez najbliższych?

Tak
Raczej tak
Nie
Raczej nie
Nie wiem



e-poczta




w księgarni

Kto ty jesteś

Joanna Szczepkowska z pasją reportera i detektywa odtwarza historię swojej rodziny. czytaj całość >>>