UKRYTA CODZIENNOŚĆ
        Piszemy Wspomnienia

piątek, 19 kwietnia 2024

UKRYTA CODZIENNOŚĆ

W edycjach organizowanych już w tym stuleciu na konkurs nadchodziło od 16 do 31 prac. To dobry, jak na obecne zainteresowanie konkursami pamiętnikarskimi, wynik.



Być może, jednak podsumowując w tym roku 40. edycję konkursu, mówiłem, że jego formuła wyczerpuje się. Ten proces zaczął się już w latach 80. Niektórzy autorzy nadsyłają na konkurs prace w formie opowiadania i powieści, które na ogół mają niewielką wartość literacką, nie mówiąc już o wartości faktograficznej. Niektórzy autorzy przysyłają pamiętniki fotograficzne – autor z Nowogardu nadesłał nam kilka albumów ze zdjęciami wykonanymi na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Pojawiła się tendencja do opisywania nie rodów szczecińskich rodzin, lecz losów szczecińskich zakładów pracy, z którymi byli związani autorzy. Ponadto sami autorzy są coraz starsi – brakuje kolejnego pokolenia pamiętnikarzy. Nie ma chętnych do opisywania okresu najnowszego – po przemianie ustrojowej w 1989 r.



Jak Pan to tłumaczy?



Obserwuję, także na uczelni wśród studentów, coraz mniejsze zainteresowanie przeszłością, historią. Poza tym ludzie nie mają motywacji do pisania. Ci, którzy wzbogacili się w sposób podejrzany, nie będą się tym chwalić w pamiętniku. A ci, którzy na przemianie przegrali, nie będą rozgłaszać światu, że klepią biedę. Wiele osób pochłania związanie końca z końcem, nie ma głowy do pisania.



Ale przecież ci autorzy z lat 60. i 70. bogaci nie byli.



Za to wiązali wielkie nadzieje z poprawą losu. Od początku naszego konkursu chcieliśmy uzyskać od uczestników odpowiedź na pytanie: czy ich sytuacja życiowa w momencie pisania wspomnień była lepsza czy gorsza niż wcześniejsza, czy uważają, że przeszli drogę awansu społecznego. Wypowiedzi autorów w czasie pierwszych edycji konkursu były niemal jednomyślne. Awans społeczny był ich udziałem, wierzyli, że ich życie będzie coraz lepsze, nie mówiąc o przyszłości dzieci i wnuków. Wyrazem ogromnego optymizmu był rekordowy w skali całej Polski przyrost naturalny w Szczecinie w latach 50. i 60. To się zmieniło. Brakuje wiary w lepszą przyszłość, bo przecież w Szczecinie zlikwidowano 30 wielkich zakładów pracy, łącznie ze stocznią. Dziesiątki tysięcy ludzi trafiło na bruk. Pamiętniki przed przełomem ustrojowym ukazywały problemy związane z adaptacją w zupełnie nowym środowisku zawodowym. Wychodźcy ze wsi stawali się marynarzami, stoczniowcami, portowcami, rybakami, budowali morską potęgę w kraju niemal pozbawionym morskich tradycji. Niestety brakuje opisów zanikania opuszczania morza - likwidacji przemysłu stoczniowego, dalszych losów zatrudnionych w nim osób. Nie mamy pamiętników, które – jak te z pierwszych edycji konkursu – dałyby materiał obrazujący życie codzienne zwykłych ludzi, zmiany społeczne, kulturowe, obyczajowe, mentalne.



Mamy zatem zły czas dla pamiętnikarstwa?



Tak, dlatego zastanawialiśmy się w tym roku, czy nie podjąć decyzji o zakończeniu konkursu „Dzieje Szczecińskich Rodzin” i zastąpić go innym konkursem. Być może związanym ze szczecińskimi zakładami pracy. Ludzie mają dokumenty, fotografie. Ostateczną decyzję podejmiemy wiosną, gdy zostanie rozstrzygnięta 41. edycja konkursu.



Rozmawiał: Krzysztof Pilawski


« poprzednia123


Piszemy wspomnienia poradnik - Ewa Pilawska

Sonda

Czy Twoje wspomnienia są (byłyby) chętnie czytane i troskliwie przechowywane przez najbliższych?

Tak
Raczej tak
Nie
Raczej nie
Nie wiem



e-poczta




w księgarni

Kto ty jesteś

Joanna Szczepkowska z pasją reportera i detektywa odtwarza historię swojej rodziny. czytaj całość >>>