Na Fejsie, czyli nigdzie(2012-11-12)
Podróżowanie po świecie można podzielić na dwie epoki – ich granicę wyznacza Facebook. Przekonuje o tym Ludwika Włodek w sobotniej "Gazecie Wyborczej".
Podróżowanie po świecie można podzielić na dwie epoki – ich granicę wyznacza Facebook. Przekonuje o tym Ludwika Włodek w sobotniej "Gazecie Wyborczej".
Prawnuczka Jarosława Iwaszkiewicza, która w książce "Pra" opisała losy rodziny, tym razem wspomina własną podróż z partnerem do Indii w 1999 r.: "Wyjeżdżając, mieliśmy poczucie, że naprawdę znikamy, zrywamy kontakt, żeby na serio odnowić go po powrocie".
To się zmieniło bezpowrotnie: "Teraz ten sam chłopak […] też jest w podróży. Pisze z niej bloga, kilka razy dziennie wrzuca na Facebooka zajawki kolejnych wpisów. Ja i kilkuset znajomych możemy z największą precyzją śledzić nie tylko, którędy jedzie, ale także czy schudł, opalił się albo zapuścił brodę. Na bieżąco informuje nas, czy smakowała mu ostatnia kolacja i czy woda w oceanie była dość ciepła".
Dziennik podróży to jedna z najstarszych form autobiograficznych. Udający się w dalekie strony zaopatrywali się w przybory piśmiennicze, by opisywać zmieniające się krajobrazy, mijane wioski, miasta, państwa, ich mieszkańców, zwyczaje, ubrania, jedzenie. Wszystko to wydawało się wyjątkowe, jednorazowe. Dziś wyprawy nawet w uważane do niedawna za najbardziej egzotyczne i niedostępne miejsca spowszechniały, a Facebook z jego niezliczonymi możliwościami wcale nie uatrakcyjnił dzienników podróży, lecz je zbanalizował, sprowadził do jednego formatu.
Ludmiła Włodek w artykule "Dookoła świata na Fejsie" przywołuje słowa koleżanki, która jest szczęśliwa, że udało jej się zobaczyć kawałek świata przed nastaniem komórek i Facebooka. Teraz prawdziwa podróż może rozpocząć się za progiem domu – pod warunkiem, że w trakcie jej trwania zrezygnujemy z elektronicznych urządzeń na rzecz kartki i długopisu. (ike) |