(2012-08-01)
Niewiele osób ma odwagę, by przeciwstawić się presji władz, mediów, autorytetów i głosić własną prawdę o wydarzeniach, które uznano za święte i nietykalne. Taką osobą jest mieszkający w Wielkiej Brytanii prof. Jan Ciechanowski – historyk i powstaniec warszawski.
Niewiele osób ma odwagę, by przeciwstawić się presji władz, mediów, autorytetów i głosić własną prawdę o wydarzeniach, które uznano za święte i nietykalne. Taką osobą jest mieszkający w Wielkiej Brytanii prof. Jan Ciechanowski – historyk i powstaniec warszawski.
W czasie promocji kolejnego wydania swojej książki "Powstanie Warszawskie" (po raz pierwszy ukazała się ona w 1971 r.) prof. Ciechanowski przekonywał, że powstanie było wielkim błędem dowództwa Armii Krajowej. Odwoływał się przy tym do własnych wspomnień: "Jeszcze w okresie powstania zastanawialiśmy się, dlaczego doszło do jego wybuchu. Byliśmy bez broni. 1 sierpnia moja kompania nacierająca na gmach Sejmu miała – na 170 ludzi – trzy karabiny, siedem pistoletów, jeden niesprawny pistolet maszynowy i czterdzieści granatów. Pytaliśmy dowódcę, z czym do gości? Ale byliśmy zdyscyplinowanymi żołnierzami - stanęliśmy do walki".
Prof. Ciechanowski uważa, że powstanie było nie triumfem, lecz tragedią i klęską. Od najazdu Hunów na starożytny Rzym żadna europejska stolica - jego zdaniem - nie poniosła tak dotkliwych strat jak Warszawa w wyniku powstania. Miasto zamieniło się w ruinę, zginęło dwieście tysięcy mieszkańców, zaś pół miliona "wygnano i skazano na poniewierkę".
Od 2010 r. 1 sierpnia jest obchodzony jako święto państwowe – Narodowy Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego. Odważny głos prof. Ciechanowskiego w żaden sposób nie zmienił świątecznego fetowania narodowej klęski przez władze państwowe i samorządowe w całym kraju. Mimo to jego postawa - dawanie własnego świadectwa, wierność własnej prawdzie - zasługuje na uznanie. (ike)
Sonda | |||||||||||||
| |||||||||||||
Joanna Szczepkowska z pasją reportera i detektywa odtwarza historię swojej rodziny. czytaj całość >>>