Kiedy dowiedziała się Pani o istnieniu obozów koncentracyjnych?
W 1944 r. - od mamy, która wiedziała o nich wcześniej. Powiedziała nam, że jeśli nas złapią i zabiorą do obozu, to powinniśmy jak najdłużej przeżuwać jedzenie, które nam będą dawać.
Wierzyła Pani w obozy śmierci?
Wierzyłam we wszystko, co opowiadała mi mama.
Dopiero po latach zdecydowała się Pani na wspominanie wojny. Dlaczego?
Po zakończeniu wojny nikt nie chciał wracać do tych koszmarów. Patrzyliśmy w przyszłość. Później wyszłam za mąż, byłam pochłonięta rodziną, wychowaniem dzieci. Do wspomnień sprowokowała mnie mieszkająca w Izraelu bratanica. Poprosiła, abym jej opowiedziała o wojnie.
Czy tamte wydarzenia wciąż w Pani żyją?
Jestem chora na wojnę. Mieszkając w Cortino, musieliśmy siedzieć w domu. Byliśmy zachwyceni, gdy udało nam się wyjść do lasu na jagody albo pobawić się z innymi dziećmi. Pewnego razu, gdy szczęśliwa bawiłam się w chowanego, dostrzegłam zrozpaczoną mamę. Wtedy zmarł brat albo aresztowano ojca – dokładnie nie pamiętam. Nawet dziś w momentach, kiedy czuję się szczęśliwa, dopada mnie strach – czy za chwilę nie przytrafi się coś złego. Na tym właśnie polega moja wojenna choroba.
Czy Pani zdaniem antysemityzm może wrócić z tak wielką siłą, jak w czasie II wojny światowej?
Człowiek może robić rzeczy okropne i bestialskie, ale także potrafi poświęcić swe życie dla innych. Natura ludzka ma część złą i dobrą. To, która z nich zwycięży, w dużym stopniu zależy od polityki.
Dziękuję za rozmowę.
zdjęcie autorki
Sonda | |||||||||||||
| |||||||||||||
Joanna Szczepkowska z pasją reportera i detektywa odtwarza historię swojej rodziny. czytaj całość >>>