PEJZAŻ LUDZKI
        Piszemy Wspomnienia

wtorek, 23 kwietnia 2024

PEJZAŻ LUDZKI

Druga Pańska autobiograficzna książka nosi tytuł „Mitologia wspomnień”. Na okładce wybito dwa słowa: Parandowski i mitologia. Dwa pozostałe słowa: Piotr i wspomnień zamaskowano małą i cienką czcionką. Zrodziło to, wyrażone w tygodniku „Polityka”, podejrzenie, że tytuł nie wyraża głębszej myśli, lecz jest podporządkowany komercji.



Niewątpliwie użycie w tytule słowa mitologia wiązało się ze sławą książki mojego ojca, na której wychowało się kilka pokoleń. Ale chodziło nie tylko o to proste skojarzenie. Mitologia wywarła wpływ na mnie. W dzieciństwie przed zaśnięciem ojciec opowiadał mi jakąś grecką baśń. Mitologia deformowała moją wyobraźnię. Wyobrażałem sobie, że mężczyzna silny to Herakles, a odważny to Odyseusz.



We wstępie do „Mitologii wspomnień” napisał Pan, że „Wszelka pamięć jest zbiorem mitów, one bowiem rodzą się w samym akcie poznania”. Tak Pan to czuje?



Tak, być może to wpływ lektur filozoficznych. W procesie poznania nie da się zastosować takiej naturalnej skali – jeden do jednego. Odwzorowanie przedmiotu czy wydarzenia, którego jesteśmy świadkami, wygląda inaczej niż w rzeczywistości. Ten przedmiot lub wydarzenie kojarzymy z rzeczami, które poznaliśmy wcześniej. Ulegając skojarzeniom, już w akcie poznania przedmiot lub fakt obrasta w mit. Taka jest, moim zdaniem, struktura naszego umysłu. Nie ma czystego poznania.



Mit w założeniu zawiera w sobie nieprawdę.



Nie wydaje mi się, by kryterium prawdy było najważniejsze w naszym poznaniu. Nie otwieramy oczu i nie patrzmy na rzeczywistość z przykazaniem prawdy. Po prostu zwyczajnie postrzegamy świat. W akcie percepcji następuje pewnego rodzaju zamącenie. Nie odbieramy dosłownie tego, co widzimy. Przedmiot naszego poznania jest od razu włączony do istniejącego już zasobu poznania, wiedzy i doświadczenia.



Zatem każdy z nas postrzega inaczej świat, włącza nowy przedmiot do zasobu poznania w sposób indywidualny i przez to jest niepowtarzalny.



Spotkaliśmy się po raz pierwszy i teraz patrząc na pana, bezwiednie porównuję pana fizjonomię z fizjonomią osób, które poznałem wcześniej, włączam jakieś mimowolne skojarzenia. Należę do wizualistów, moje poznanie oparte jest na obrazach. Nawet gdy piszę – zawsze miękkim ołówkiem - mimowolnie obok tekstu rysuję. Bardziej patrzę na świat, niż myślę o nim. Bliższe mi jest malarstwo, film niż głęboka rozprawa filozoficzna. Przed wydaniem książki „Nie ma, a jest” poprosiłem swojego starego przyjaciela Wiktora Osiatyńskiego, który pisał do niej wstęp: „Witek, napisz, że ta książka jest powierzchowna. Bo ja patrzę na świat w sposób powierzchowny”. Wiktor Osiatyński, który ma ścisły umysł i należy do osób drążących, głęboko analizujących sprawy, ładnie z tego wybrnął, pisząc, że być może istota rzeczy leży pod samą powierzchnią. Może tak właśnie jest...



Pana zdaniem wymienność słów wspomnienia i mity jest uprawniona?



Tak mi się wydaje.



Pisze Pan, że te wspomnienia-mity „dojrzewają i konserwują się w niepojętej filmotece, obrazy łączą się w nieskończonych konfiguracjach i tworzą właśnie ową mitologię wspomnień”.



Mitologia wspomnień jest moim zdaniem dość precyzyjnym określeniem. Usiłowanie poszukiwania prawdy uważam za szlachetne, ale nie wierzę, by funkcja mózgu była ustawiona głównie na poznawanie jakiejś prawdy obiektywnej. Tu chodzi raczej o prawdę subiektywną, bo taka jest właściwość ludzkiego umysłu.



Mit i mitologia podkreślają subiektywizm wspomnień?



Zgadzam się z tym.




« poprzednia1234następna »


Piszemy wspomnienia poradnik - Ewa Pilawska

Sonda

Czy Twoje wspomnienia są (byłyby) chętnie czytane i troskliwie przechowywane przez najbliższych?

Tak
Raczej tak
Nie
Raczej nie
Nie wiem



e-poczta




w księgarni

Kto ty jesteś

Joanna Szczepkowska z pasją reportera i detektywa odtwarza historię swojej rodziny. czytaj całość >>>