A środowiska żydowskie w Polsce nie upominały się o przypomnienie Zagłady?
Pamiętajmy, że w końcu lat 40. Polskę opuściła spora grupa Żydów do budującego się państwa Izrael. Druga fala emigracji Żydów z Polski przypadła na 1956 r., gdy po okresie stalinowskim pojawiła się możliwość opuszczenia kraju. Wówczas znikły zwarte społeczności żydowskie na Dolnym Śląsku i Szczecinie kultywujący swoje tradycje, szkolnictwo w języku jidisz. W Polsce pozostali głównie Żydzi, którzy byli bardziej osadzeni w kulturze polskiej niż żydowskiej. Wielu z nich przeżyło wojnę w Związku Radzieckim lub w szeregach utworzonego na jego terenie Wojska Polskiego.Ich bliskich – podobnie jak w przypadku Adama Rutkowskiego – zamordowano. Zginął cały żydowski świat. To były sprawy niesłychanie traumatyczne, do których nie chcieli wracać. Myśląc, mogliby postradać zmysły.
Ze strony Polaków też nie było zapału do przypominania o żydowskich sąsiadach.
Trudno się dziwić. Różnie układały się stosunki między Polakami i Żydami przed wojną. Nie wszyscy Polacy swoją postawą w czasie okupacji zasłużyli na tytuł Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. To polscy sąsiedzi już w czasie wojny zajmowali żydowskie domy.
W dodatku niewiele lat po wydaniu pamiętnika Dawida Rubinowicza Izrael został uznany za jednego z głównych wrogów Polski, a w 1968 r. doszło do inspirowanej przez władze antysemickiej nagonki, w wyniku której tysiące Żydów opuściło Polskę.
1968 r. musiał być dla nich potwornym szokiem. Miałem wtedy 12 lat, lecz do dziś pamiętam ten język agresji, wyciągania nazwisk. To było straszne i ohydne. Ta atmosfera w ogóle nie sprzyjała jakiejkolwiek literaturze przypominającej o życiu ludności żydowskiej na terytorium Polski i Holocauście. Nie pamiętam, abym w szkole zetknął się z tematyką Żydów polskich lub Zagłady. Żydzi pojawiali się jedynie w tabelach statystycznych dotyczących struktury ludności przedwojennej Polski. Jeszcze w końcu lat 80. Książka i Wiedza wydała album o Auschwitz, z którego wynikało że w obozie ginęli Polacy. W PRL mówiono o sześciu milionach Polaków - ofiarach wojny. Z jednej strony to dobrze, że potraktowano wszystkich jednakowo – jako obywateli polskich. Ale przecież żydowscy Polacy nie ginęli dlatego, że byli Polakami, lecz Żydami.
Kiedy w Polsce zaczęła wracać pamięć o dawnych żydowskich sąsiadach?
W końcu lat 70. Zaczęło się chyba od przyznania literackiej Nagrody Nobla urodzonemu w Leoncinie Isaakowi Singerowi, który w swoich książkach opisywał życie społeczności żydowskiej na ziemiach polskich. Jednak przełomowe znaczenie dla odzyskiwania pamięci o polskich Żydach miała 40. rocznica powstania w Getcie Warszawskim. Władze – był to okres stanu wojennego – chciały ją wykorzystać do wyjścia z izolacji międzynarodowej. Starały się zyskać przychylność zagranicznych środowisk żydowskich. Zaczęto wydawać książki Juliana Stryjkowskiego, „Austeria” doczekała się ekranizacji i zdobyła główną nagrodę na festiwalu filmowym w Gdańsku. Wiosną 1983 r. ukazał się podwójny numer miesięcznika „Znak” poświęcony tematyce żydowskiej. Wieloletni głód informacji wywołał wielkie zainteresowanie historią polskich Żydów i szczególnie ich kulturą. Singer wydawany był w setkach tysiącach egzemplarzy. Popularność zyskał Szołem Alejchem. W 1983 r. po raz pierwszy w Polsce wystawiono „Skrzypka na dachu”. W księgarniach pojawiały się wspomnienia Żydów. Na tej fali w 1987 r. Książka i Wiedza wydała w 40-tysięcznym nakładzie pamiętnik Dawida Rubinowicza. To była wtedy główna oficyna Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Decyzja w sprawie książki musiała więc zapaść naprzeciwko naszej siedziby – w gmachu KC.
Sonda | |||||||||||||
| |||||||||||||
Joanna Szczepkowska z pasją reportera i detektywa odtwarza historię swojej rodziny. czytaj całość >>>