... gdyby wszyscy byli mnichami? Ale nimi nie jesteśmy.
I chyba trudno mieć do kogoś o to pretensje. Nowe narzędzia przyszły w czasie, gdy nasze przyzwolenie na upublicznianie życia stało się większe niż kiedykolwiek. To proces rozciągnięty w czasie, w dodatku proces, który ma też jednoznaczne plusy. Internet wpisuje się w tę historię, ale rolę kamieni milowych spełniły w niej także wydarzenia z innych mediów, jak choćby emisja Big Brothera. Dziś ten program bardzo spowszedniał, ale przecież całkiem niedawno – na początku tego stulecia – miliony Polaków debatowały nad igraszkami w wannie z udziałem Frytki, ale też nad granicami tego, co wolno pokazywać.Dziś wiele wzorów z reality show zostało przeniesionych do internetu. Nowe narzędzia pozwalają nam w podobny sposób opowiedzieć o swoim życiu. Tabloidyzacja mediów, reality show sprawiły, że coraz więcej rzeczy można pokazać. Właśnie pokazać, a nie napisać – częściej umieszczamy filmy i zdjęcia, niż piszemy, bo po pierwsze obecna kultura przekazu oparta jest na obrazach, a poza tym o wiele łatwiej pstryknąć zdjęcie, niż napisać kilka zdań.
Jesteśmy zatem w internetowym Domu Wielkiego Brata. Teraz nawet osoby całkiem nieznane mogą dowiedzieć się, co zjedliśmy na śniadanie, jak wygląda nasza nowa lodówka, z kim spędziliśmy wieczór, co myślimy o polityce. Jeszcze nigdy w dziejach tak wielu nie wiedziało tak wiele o tak wielu.
Można niekiedy nawet odnieść wrażenie, że mamy ogromną nadprodukcję informacji o sobie: nagrywamy mnóstwo rozmaitych filmów, których nawet sami nigdy nie obejrzymy.
Tu widać ogromną różnicę między pamiętnikiem tradycyjnym, w którym autor ma kontrolę nad przekazem, a „pamiętnikiem 2.0”, w którym ją traci.
Tradycyjny pamiętnik jest zamkniętą formą narracji, „pamiętnik 2.0” to potężna baza danych, rozsypana mozaika informacji kierowanych do znajomych, której autorzy nawet nie starają się uporządkować. Robią to – zazwyczaj wbrew ich intencjom – instytucje wykorzystujące informacje, zastanawiając się, czy przyjąć kogoś do pracy, udzielić pożyczki lub skierować spersonalizowaną reklamę.
Znowu kłania się Wielki Brat – i to niejeden, który stale czuwa.
Chyba jeszcze nie jesteśmy świadomi z konsekwencji używania nowoczesnych narządzi do opisywania swego życia. W internecie nic nie ginie – jeśli coś wrzucimy, to pozostanie w nim na zawsze. Nauczyciele powinni wpoić tę wiedzę uczniom w szkole. Informacje o tym, co jemy, co kupujemy, czego słuchamy, co oglądamy, czym i gdzie jeździmy, jak spędzamy wolny czas, mają wartość marketingową. Rynek chce mieć stały wgląd do nich. To informacje, które można sprzedać – z tego także powinniśmy sobie zdawać sprawę.
Sonda | |||||||||||||
| |||||||||||||
Joanna Szczepkowska z pasją reportera i detektywa odtwarza historię swojej rodziny. czytaj całość >>>