.] Po odzyskaniu niepodległości zaczęłam chodzić do szkoły, do klasy trzeciej. Nie mieliśmy żadnych książek ani innych pomocy. W klasie stały ławki z miejscem na kałamarz. Na ścianie wisiała tablica. Była tylko biała kreda - „Wywiad z sąsiadką”, Zuzanna Muszkiet, klasa 4a.
- W prace przy projekcie zaangażowali się uczniowie wszystkich klas starszych. Udział w nim był całkowicie dobrowolny, choć promowany przez nas otrzymaniem dodatkowej oceny z historii lub języka polskiego – tłumaczy AGNIESZKA BIERNACKA, nauczycielka historii. - Oddźwięk, z jakim spotkała się nasza propozycja, był zdecydowanie pozytywny, a skala, którą osiągnęło nasze przedsięwzięcie, wręcz zaskoczyła nas. W prace przy zbieraniu wspomnień z czasów dzieciństwa zaangażowali się szczególnie uczniowie klas IV i ich bliscy. To właśnie najmłodsi uczestnicy naszego projektu dostarczyli nam wielu cennych wywiadów, zarówno w formie pisemnej, jak i nagrań wideo.
- Kiedy rozpoczął pan naukę w szkole? - W 1945 roku.[...] - Jak wtedy wyglądała nauka? - W szkole pisało się tylko ołówkami. Był tylko jeden nauczyciel, który uczył wszystkich przedmiotów, a lekcje odbywały się w godzinach popołudniowych - Co dzieci robiły po szkole? – [...] najczęściej bawiły się w gry, które same wymyślały. Chłopcy często grali w piłkę, tzw. szmaciankę, czyli piłkę zrobioną samodzielnie z rożnych szmat. Dziewczynki bawiły się w zbijanego - „Rozmowa z panem Janem Pieczką, urodzonym w 2 stycznia 1938 roku w Stolarzowicach”, Krzysztof Wilk, klasa 4a.
- Dzieci były szczerze zainteresowane opowieściami dziadków, rodziców i znajomych o ich szkolnych wybrykach, zabawach, a także problemach, które dla współczesnego ucznia są często zupełnie abstrakcyjne – mówi Agnieszka Biernacka. - Ogromne zdziwienie wzbudził m.in. fakt stosowania kar cielesnych wobec uczniów oraz prowadzenia lekcji religii poza szkołą. Byli zszokowani, jak bardzo zmienił się świat w czasie życia osób, z którymi rozmawiali. Trudno im było pojąć, jak można było obejść się bez komputera, telefonu komórkowego, telewizora.
Szkoła mojej babci to szkoła lat pięćdziesiątych. Moja babcia chodziła do szkoły podstawowej w Górnikach. [...] Obowiązywała skromność w ubraniu i wyglądzie ucznia. Nauczyciele byli wtedy bardzo srodzy, wymagający. Panowała duża dyscyplina, a uczniowie bali się oraz szanowali swoich nauczycieli. Za złe zachowanie stosowano nawet kary cielesne np.: bicie linijką po rękach. [...] Mimo skromnych warunków dzieci chętnie chodziły do szkoły, były bardziej pomocne i przyjazne względem siebie – „Szkoła mojej babci”, Bartosz Hałus, klasa 6b.
- Spojrzenie na przeszłość przez pryzmat losów ich najbliższych, skoncentrowanie się na sprawach bliskich każdemu dziecku i danie im szansy na samodzielne odkrywanie wiedzy o latach minionych obudziło ich ciekawość i pozwoliło im emocjonalnie zaangażować się – ocenia Agnieszka Biernacka. - Dobrowolny udział w projekcie i duża swoboda w wyborze formy rejestracji wspomnień wzmocniły ich poczucie odpowiedzialności za efekty własnej pracy. Wywiady w wielu przypadkach zaowocowały pogłębieniem relacji między dziećmi a ich rodzicami, dziadkami, krewnymi, sąsiadami, zainspirowały do dalszego samodzielnego poszukiwania informacji na temat dziejów ich małej ojczyzny. (ike)
zdjęcie z archiwum SP nr 43 w Bytomiu
Przytoczone fragmenty pochodzą z książki „Opowiedz mi o szkole... Wspomnienia mieszkańców Stolarzowic, Górnik i okolic. Prace uczniów Szkoły Podstawowej nr 43 w Bytomiu” przygotowanej przez Agnieszkę Biernacką, Łucję Bobek i Ewę Świąc, wydanej w 2010 r.
Dodaj swój komentarz | więcej prezentacji |