Marzeniem i zamiarem nawet ludzi pierwotnych było zapisanie tego, co się działo w ich życiu, czego byli świadkami. Dowodzą tego rysunki na kamieniach. Potem była era rękopisów i druku. I Internetu. To on spowodował, że spisane w różnej formie wspomnienia mogą trafić w najodleglejsze zakątki świata.
I dla tych, którzy myślą o przelaniu na papier (lub inny nośnik) swoich przeżyć, przeznaczony jest poradnik, jak przystąpić do realizacji zamierzeń często pochodzących jeszcze z dziecięcych czasów. Ewa Pilawska prezentuje swoiste oprzyrządowanie potrzebne, by nasze pamiętniki, autobiografie były na poziomie, zaciekawiły, nie nużyły i co najważniejsze, miały wartość historyczną. Zarówno w wydaniu rodzinnym, jak i znacznie szerszym – socjologiczno-historycznym.
Ale nie tylko część poradnikowa jest interesująca, autorka dokonała przeglądu relacji ludzi – wielkich i tzw. szarych, którzy pozostawili potomnym uwiecznione swoje dokonania i obserwacje. Pilawska, czyniąc to, pokazała warsztat autorów i zachęciła do pisania wspomnień, które za ileś lat mogą się okazać równie cenne jak pamiętniki Paska.
"Przegląd" 2008, nr 49
[...] Ewa Pilawska jest filogiem. Jej zawodową pasją jest literatura pamiętnikarska. Dlatego postanowiła stworzyć poradnik adresowany do wszystkich, którzy chcieliby uwiecznić dla potomności swoje wspomnienia. [...]
Autorka nie tylko przekonuje, dlaczego warto usiąść przy maszynie do pisania lub klawiaturze od komputera. Radzi, jak szukać materiałów do książki i dokumentować własne życie. Podaje techniki pomagające przywołać zgubione w pamięci wydarzenia i sposoby ich weryfikacji. Wskazuje, w jaki sposób własną książkę mogą napisać osoby nie dysponujące darem "lekkiego pióra", do kogo zwrócić się o poradę, jaką wybrać formę literacką. Opowiada o technikach pisania wspomnień, komponowania tekstu, redagowania, a nawet o tym, jak szukać wydawcy, czy też jak wydać książkę własnym sumptem.
"Choć żyjemy dniem dzisiejszym, to przecież nie byłoby go bez dni i lat poprzednich. Każdy z nas był i pozostaje świadkiem historii oraz – w rozmaitym stopniu – jej twórcą. Historia, którą przekazujemy, jest żywa, a przez to ciekawsza i bardziej zrozumiała od tej z podręczników szkolnych – pełnej suchych faktów i dat" – przekonuje autorka.
"Głos Nauczycielski" 2008, nr 49
"Szanujmy wspomnienia, smakujmy ich treść. Nauczmy się je cenić. Szanujmy wspomnienia, bo warto coś mieć, Gdy zbliży się nasz count desiere" – śpiewali przed laty Skaldowie. Nie sposób odmówić tej – prostej przecież – piosence racji. Wspomnienia pielęgnować można na różne sposoby. Najpopularniejszy z nich to oczywiście zbieranie pamiątkowych zdjęć. Nie ma chyba domu w Polsce, gdzie nie byłoby albumu z rodzinnymi fotografiami. O wiele rzadszym, ale uprawianym przez wielu naszych rodaków, sposobem na rejestrację przeszłości, jest pamiętnik.
Jeszcze do niedawna dzienniki, sztambuchy czy rodzinne kroniki zapisywane były w zeszytach – czasem specjalnie oprawianych, z drogiego papieru, a czasem - w zwykłych szkolnych kajetach. Rozwój technologii i nowych mediów, a szczególnie Internetu, sprawił, że dziś wspomnienia zapisywać możemy nie tylko na papierze, ale również w postaci pliku tekstowego – na twardym dysku naszego domowego peceta. Najodważniejsi mogą postarać się o publikację, w dodatku bezpłatną, na jednym z wielu funkcjonujących w globalnej Sieci serwisów blogowych.
Wybór medium, którego użyjemy do zapisywania naszych prywatnych historii czy intymnych zwierzeń, jest jednak sprawą drugorzędną. O wiele ważniejszy problemem, przed którym stają kronikarze – amatorzy, jest odpowiedź na pytanie, co i jak pisać. Nie każdy rodzi się bowiem z talentem literackim, nie każdy operuje polszczyzną w tak zaawansowanym stopniu, by usiąść przy biurku i wyciągnąć z rękawa pasjonującą historię ze swego lub swojej rodziny życia. W sukurs początkującym pisarzom poszło warszawskie wydawnictwo IKE – Usługi Literackie, które opublikowało poradnik "Piszemy wspomnienia", bodaj pierwsza na naszym rynku księgarskim książka – drogowskaz dla początkujących kronikarzy i biografów.
Ewa Pilawska, autorka poradnika, absolwentka Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego, przekonuje, że życie każdego z nas zasługuje na opisanie. Pasjonujące mogą być bowiem nie tylko biografie i pamiętniki ludzi z establishmentu – gwiazd estrady, ekranu czy słynnych polityków, ale również (a może przede wszystkim) historie opowiadane przez "ludzi z ulicy", takich jak my, przez nas samych. Autorka książki już na początku swej pracy przytacza myśl Floriana Znanieckiego, mówiącą, że "człowiek żyje tak długo, jak długo żyje pamięć o nim". Ta z pozoru oczywista prawda traci cechy banalności, gdy zrozumie się powszechne wśród ludzi dążenie do, choćby symbolicznego, uwiecznienia siebie w świecie, gdzie wszystkie rzeczy są skończone lub też ograniczone w czasie. Jedną z dróg do powtórzenia za Horacym zdania "non omnis moriar", "nie wszystek umrę", jest Słowo pisane – a zatem również pamiętnik.
Ewa Pilawska kierują swą książkę nie do ludzi parających się zawodowo piórem (ci bowiem zwykle nie potrzebują cicerone), ale do laików - osób w różnym wieku, które jednoczy chęć utrwalenia swego (lub cudzego) losu. Autorka prezentuje w swej książce motywacje, które skłaniają ludzi do pisania o swym życiu. Oprócz funkcji typowo poradnikowej, mają one również charakter terapeutyczny, skłaniający do refleksji: jakie było moje życie, jakie jest, jakie będzie. - "Od tysięcy lat zadajemy sobie te same pytania: jakie było nasze życie, jaki miało sens, czy dobrze je przeżyliśmy, co w nim było i pozostało ważne" - pisze Pilawska i przekonuje, że wszystkie biografie warte są ocalenia od zapomnienia.
Książka "Piszemy wspomnienia" uczy czytelnika posługiwania się literackim warsztatem. Podpowiada, o czym pisać i w jaki sposób porządkować wspomnienia godne utrwalenia, jaką metodą komponować tekst i jak dokonywać korekt. Wskazuje również na formy, jakich możemy użyć do prezentacji naszej biografii (dziennik, blog, list, pamiętnik, autobiografia, wspomnienie zbiorowe, wywiad – rzeka). Prezentuje także główne motywy poruszane we wspomnieniach (narodziny i śmierć, rodzice, korzenie, szkoła i studia, inspiracje, praca zawodowa i pieniądze itp.). Podpowiada również, gdzie i w jaki sposób wydać własne wspomnienia drukiem.
Poradnik Ewy Pilawskiej zapełnia lukę na rynku wydawniczym w naszym kraju. Do tej pory w księgarniach próżno było szukać poradników literackich, tak popularnych na Zachodzie. Warto jednak pamiętać, sięgając po "Piszemy wspomnienia", że jest to jednak nie tylko przewodnik, ale również znakomita okazja do poczynienia refleksji o własnym życiu.
Jerzy Piątek
www.senior.pl - 5.12.2008
Nina Grella, redaktor naczelna
W minionym roku spotkała mnie niespodziewana, ale ogromna przyjemność. Odszukała mnie pani Małgorzata Baran, dyrektor Szkoły Podstawowej we Wrocance (duża, piękna wieś w powiecie krośnieńskim) i poinformowała, iż szkoła ta przygotowuje się do uroczystości nadania jej imienia Stanisławy Grelli, mojej ukochanej cioci, siostry taty, która przez kilka dziesiątków lat tu uczyła, a potem kierowała tą szkołą. Pani Małgorzata poprosiła o napisanie wspomnień o cioci oraz o ewentualne przekazanie szkole jakichś pamiątek po niej.
Z ciocią Stasią, podobnie jak ze wszystkimi czterema siostrami taty, łączyła mnie niezwykła więź, chyba nawet znacznie silniejsza niż z własną mamą. Może dlatego, że w wieku trzech lat, w czasie wojny, mama oddała mnie na kilkanaście miesięcy ciociom – Stasi i jej najstarszej siostrze Tosi. Mieszkały wówczas razem we Wrocance.
To był najpiękniejszy okres mojego dzieciństwa. Nigdy nie byłam tak rozpieszczana i tak szczęśliwa. Ciocia Staia brała mnie czasami ze sobą na lekcje, dzięki czemu już w czwartym roku życia nauczyłam się czytać.
Była rzeczywiście osobą niezwykłą i zasługuje w pełni na to pośmiertne wyróżnienie. Ogromnie pracowita, życzliwa ludziom i sprawiedliwa, charakteryzowała się też niezwykłą odwagą! W czasie wojny, we wczesnym okresie niemieckiej okupacji, przechowywała u siebie, a tym samym uratowała, zestrzelonego rosyjskiego lotnika. Pod koniec wojny trafił też pod jej skrzydła, na kilka czy kilkanaście dni, lotnik angielski. Ciocia opowiadała mi, jak trzęsąc się wewnętrznie ze strachu, z uśmiechem na ustach towarzyszyła Niemcom, którzy kontrolowali niewielką komórkę, w której był schowany.
Po telefonie pani Małgorzaty zaczęłam rekonstruować swoje wspomnienia, gorzko żałując, że ich – za życia cioci – nie spisałam, chociażby dla następnych pokoleń naszej rodziny. Myślałam o tym, ale zawsze odkładałam na później. Teraz jest już na późno... Szkoda.
I oto wczoraj, gdy o tym wszystkim myślałam i przygotowywałam się do spisywania wspomnień o cioci Stasi, moja przyjaciółka Sabina przyniosła mi niezwykłą książkę – poradnik "Piszemy wspomnienia" Ewy Pilawskiej, mieszkającej w Warszawie absolwentki Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego. Wspaniały poradnik, świadczący o dużej erudycji autorki oraz jej głębokiej znajomości literatury pamiętnikarskiej. Przeczytałam go i od razu zaczęłam żałować, że nie ukazał się miesiąc wcześniej. Namówiłabym Was wtedy do kupienia go swoim bliskim pod choinkę.
Ale i tak gorąco do tego zachęcam. A także do pisemnego utrwalania przeżyć i ważnych faktów z Waszego życia. Dla siebie, dla dzieci, wnuków, dla potomności... Ewa Pilawska uważa wręcz, że to nasz obowiązek i powołuje się tu na opinię Joanny Olczak-Ronikierowej, krakowskiej pisarki, współzałożycielki Piwnicy pod Baranami: "Uważam, że każdy powinien mieć ustawowy obowiązek spisywania wspomnień - tym ocala się część historii, która nieopisana od strony człowieka, nieruchomieje".
Na szczęście Internet, który miał odsunąć nas od czytania i pisania, zadziałał odwrotnie. Dowiódł, że tkwi w nas wielka potrzeba dzielenia się swoimi przeżyciami oraz wielka ciekawość poznawania przeżyć i opinii innych ludzi. Dowodzą tego blogi. I chwała im za to!
Wiele osób wyrzuca mi, że nie mam swojego blogu i namawia na jego uruchomienie. Odpowiadam: - Moim blogiem jest pierwsza strona "SZAMANA". Za dużo czasu spędzam zawodowo przy komputerze, aby jeszcze go zwiększać. Trzeba przecież mieć także możliwość ładowania akumulatorów poprzez książki, wieczorne spacery, matę do ćwiczeń, żywe rozmowy z przyjaciółmi i innymi ludźmi. Ale książka Ewy Pilawskiej spowodowała, że kupię sobie notatnik, jaki zdobi jej okładkę, i wieczorem, przed snem (może nie codziennie, ale przynajmniej raz w tygodniu), poświęcę kilka chwil na pisanie listów do mojego męża.
Powinien przecież wiedzieć, jak sobie radzę i jak za nim tęsknię...
Miałam taki pomysł tuż po jego śmierci, ale nadmiar obowiązków i kłopotów powodował, że kładłam się do łóżka tak zmęczona, że natychmiast zasypiałam. Teraz jest lepiej, więc pora zacząć!
"Człowiek żyje tak długo, jak długo żyje pamięć o nim" – mawiał prof. Florian Znaniecki, wielki propagator i znawca pamiętnikarstwa. Przenośmy więc – poza śmierć – życie własne i życie naszych najbliższych. Ocalajmy, ich i siebie, od zapomnienia...
Miesięcznik "Szaman" 2009, nr 1
Każdy człowiek może napisać przynajmniej jedną książkę - o swoim życiu. To może być najbardziej pasjonująca lektura, bowiem nic nas tak nie wciąga, jak zdarzenia, których jesteśmy bohaterami lub które dotyczą nas samych. Słowo mówione jest ulotne. Zapisane zostaje na zawsze. Wiemy, o czym chcielibyśmy napisać, ale często nie wierzymy, że potrafimy to zrobić.
Takim osobom stara się pomóc pierwszy na polskim rynku wydawniczym poradnik "Piszemy wspomnienia". Jego autorka, Ewa Pilawska, kieruje swoją książkę do osób, które chcą utrwalić swój los. Okazuje się bowiem, że autorzy wspomnień w każdej epoce zmagają się z takimi samymi przeszkodami i problemami. Dla kogo piszemy? Kiedy? Czy możemy wierzyć własnym wspomnieniom? Te same zdarzenia często zupełnie inaczej zapadają w pamięć ich uczestnikom. Tę prawidłowość doskonale znają sędziowie. Rozwodząca się para przedstawia zazwyczaj obraz jakby dwóch różnych rodzin. Kłamią? Nie. Inaczej zapamiętują zdarzenia. Zazwyczaj bagatelizujemy krzywdy wyrządzone innym, ale jeśli sami zostaliśmy skrzywdzeni, pamiętamy to przez całe życie. W ocenie wydarzeń kierujemy się aktualnymi sympatiami i antypatiami. Subiektywizm nieodłącznie towarzyszy wspomnieniom. Z wiekiem jednak stygną emocje, dlatego ludzie starsi częściej przywołują dobre wspomnienia.
Poradnik może stać się nieocenioną pomocą na każdym etapie pisania. A samo pisanie, jak przyznają psycholodzy, jest doskonałą terapią i kluczem do zrozumienia samego siebie, leczenia własnej duszy, ćwiczenia umysłu i wskazania drogi na przyszłość.
Dziennik Polski – 31.01.2009