NIC NIE JEST MILCZENIEM
        Piszemy Wspomnienia

sobota, 05 października 2024

NIC NIE JEST MILCZENIEM

Autorzy wspomnień chcieli przede wszystkim przekazać to, co im najbardziej leżało na sercu: osobiste losy w czasie wojny, którymi nie mogli się przez dziesiątki lat z nikim podzielić: wywózki na Syberię, pobyt na zesłaniu, utratę bliskich w Katyniu – a także bombardowania, łapanki do hitlerowskich obozów pracy przymusowej, powroty ze wschodu i zachodu - mówi PiszemyWspomnienia.pl dr Genowefa Kondraciuk-Gabryś ze Szczecińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku



Jeszcze przed końcem tego roku zostanie wydany, zebrany z Pani inicjatywy, zbiór wspomnień słuchaczy Szczecińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku „Nic nie jest milczeniem”. Co skłoniło Panią do podjęcia tego projektu?



Po przejściu na emeryturę poczułam się tak, jakby mi amputowano połowę życia. Nie mogłam się z tym pogodzić. Przez kilka lat pracowałam na umowy zlecenia, a w 2005 r. wstąpiłam na Szczeciński UTW. Tu – w Zespole Literacko-Historycznym – mogłam wykorzystywać swoje umiejętności i zdolności. W Szkole Głównej Planowania i Statystyki studiowałam na kierunku polityki społecznej, a jako pracownik naukowo-badawczy w Szczecinie prowadziłam badania, korzystając m.in. z metod socjologicznych. Bazując na zdobytej wiedzy i doświadczeniach, zaproponowałam koleżankom i kolegom napisanie wspomnień lub przekazanie napisanych wcześniej pamiętników. Przygotowałam teoretyczne założenia dla autorów. Nie chciałam ograniczać ich inwencji, ale sugerowałam, aby wspomnienia nie obejmowały całego życia, lecz koncentrowały się na okresie dzieciństwa i wczesnej młodości, a kończyły na przybyciu do Szczecina. Wydawało mi się, że autorom najłatwiej będzie opisać strony rodzinne, tradycje, obrzędy i obyczaje, przypomnieć swoich przodków. Roboczy tytuł zbioru brzmiał „Skąd nasz ród” i dość długo funkcjonował.



Autorzy zastosowali się do Pani wytycznych?



Nie doceniłam ich. Chcieli przede wszystkim przekazać to, co im najbardziej leżało na sercu: osobiste losy w czasie wojny, którymi nie mogli się przez dziesiątki lat z nikim podzielić: wywózki na Syberię, pobyt na zesłaniu, utratę bliskich w Katyniu – a także bombardowania, łapanki do hitlerowskich obozów pracy przymusowej, powroty ze wschodu i zachodu. Część autorów opisała swoich przodków i przedwojenne warunki życia, inni – pierwsze lata powojenne, a jeszcze inni dołączyli wspomnienia z późniejszego okresu życia w Szczecinie. Najstarsza z autorek, przeszło 90-letnia, urodzona w Irkucku, udostępniła nam rękopis z opisem całego życia. Po analizie tekstów zdecydowaliśmy się na zmianę tytułu na bardziej adekwatny – „Nic nie jest milczeniem”.



Ile osób przekazało swoje wspomnienia?



Trzynaście, łącznie ze mną oraz dr Władysławą Homą, kierującą obecnie Zespołem Literacko-Historycznym. Obie opracowałyśmy i redagowałyśmy wspomnienia, które zostaną

wydane w książce.



Autorzy nie mieli pretensji, że poprawiacie Panie ich teksty, dokonujecie skrótów?



Przeciwnie, byli nam wdzięczni za zmiany, dzięki którym ich wspomnienia stawały się jaśniejsze. Ingerowałyśmy w tekst, gdy było to konieczne ze względów językowych. Skróty dotyczyły kwestii ważnych dla najbliższej rodziny autorów, ale nieistotnych dla czytelników zewnętrznych.



Kiedy zostały zebrane wszystkie wspomnienia?



W 2007 r.




12następna »


Dodaj swój komentarz więcej prezentacji